Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czas to była większość w „Kole polskiem”, a „Koło polskie” to była cała ówczesna czynna i jawna polityka Polski. Czem była owa polityka polska w Austrji, wiadomo; ilu wymagała kołowań, kompromisów, chytrych jakoby posunięć na tej parszywej szachownicy narodów, jaką była Austrja. Zazwyczaj, z tradycji, redaktorem Czasu bywał stary piernik; tu był nim człowiek młody (Starzewski miał wówczas jakieś trzydzieści lat) człowiek o gorącem sercu Polaka, otwartej głowie, inteligencji drążącej wgłąb każdej kwestji i wgłąb samego siebie. Był on człowiekiem najbardziej powołanym, aby na tem Weselu objawiła mu się przenikliwa, gorzka, surowa myśl, upostaciowana w Stańczyku. I nigdy tak często nie przychodziło mi na myśl Wesele Wyspiańskiego jak kiedym patrzał na Starzewskiego w czasie wojny, kiedym patrzał na męki, jakie przechodziła ta nawksroś szlachetna natura, ten człowiek, który przedwczesną śmiercią przypłacił zbyt ciężki w owej dobie do udźwigania „kaduceus” Polski.
„Poeta” jest bratem „gospodarza”; bo też, wiadomo, był nim Kazimierz Tetmajer, „żórawiec” bawiący wówczas w kraju przelotem między jednym a drugim pobytem we Włoszech. Wówczas na szczycie rozgłosu poety, ale przed wydaniem najbardziej męskich swoich dzieł, admirowany przez czytelniczki, Tetmajer lubił, jak Fantazy Słowackiego, „bić się na pałasze z babami”, zwłaszcza z pannami (całe życie miał słabość do panien), o ile spotkał godną partnerkę w tej szermierce na słowa i serca. Dotychczas nie-