Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i sam, aby na chwilę wydychać się i wyparować, i wówczas, w tym momencie napięcia nerwów, rozprzestrzenienia niejako egzystencji, Wyspiański podsuwa mu jego Widmo.
Mimo że Wesele urodziło się z rzeczywistości, stosunek, w jakim została ona zaczyniona fantazją poety, nie jest we wszystkich postaciach jednaki.
O Włodzimierzu Tetmajerze (gospodarzu) już mówiłem. Jest on w Weselu jak żywy ze swoim szlachetnym sentymentem, gestem kontuszowym, ze swą zamaszystą fantazją i niewytrzymałością nerwową. On jest dla Wyspiańskiego jakby wcieleniem polskości, a jego dworek nowoczesnem Soplicowem. Stosunek samego poety do tej polskości mieni się różnemi odcieniami tonów, od pobłażliwej i ciepłej sympatji aż do gorzkiego sarkazmu i ironji; bądź co bądź, w stosunku do gospodarza satyra wyraża się raczej dyskretnie; szlachetne akcenty górują nad całością roli.
Wybitnie przyjacielsko ironiczny jest stosunek Wyspiańskiego do Pana Młodego-Rydla. Takim był ten stosunek i w życiu, jak to widać z obfitej korespondencji z Paryża, którą Rydel z chwalebną lojalnością oddał natychmiast po śmierci Wyspiańskiego oczom ogółu. W listach tych Wyspiański rozwija ciągły wysiłek, aby zmusić Rydla do lotu, do wielkich dzieł; sam pochłonięty wówczas malarstwem, oczekiwał po Rydlu, że wcieli w poezję to co tłukło się w nim samym; straciwszy tę nadzieję, wziął się do pisania sam, a na Rydla jakgdyby machnął ręką. Na