Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Dziewice konsystorskie.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stość atmosfery, o wyrugowanie fałszu z naszego młodego życia; o to, by nas nie straszyła na każdym kroku upiorna twarz Świętoszka. To jego oblicze, które wyziera z ciemnych pism klerykalnych — a nawet niektórych świeckich — jest tak nieapetyczne, że dreszcz przechodzi na myśl, że on miałby rządzić Polską.
A wreszcie, jest to walka o praworządność. Ciągłe kolizje między sądami arcybiskupiemi a sądami państwowemi, walki, w których kler chce narzucić sądom państwowym swoją supremację i swoją nietykalność; codzienne ograbianie wdów i sierot na zasadzie starych bulli papieskich, to są rzeczy nie do utrzymania. Nie żyjemy dziś w czasach Bolesława Śmiałego, ale też przez prostą delikatność episkopat nie powinienby nadużywać okoliczności, że prezydent Mościcki nie nosi miecza przy boku. Szanujemy duchowieństwo; ale z chwilą kiedy ono występuje jawnie przeciw naszym ustawom, przeciw naszemu wymiarowi prawa, wówczas staje się czynnikiem przeciwpaństwowym, staje się szkod-