Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pochlebnym, — przejrzałem papiery, które mi pan dałeś, i dzisiaj wieczorem przyniosę panu żądane dwieście luidorów. Sądzę, że pan nie znajdziesz uciążliwemi warunków jakie położyłem panu Richard, skoro je tylko ocenisz...
— Nie potrzebuję wcale pieniędzy, — przerwał mu Ludwik; — ubliżyłeś mi pan, sądząc, że ja przyjmę od niego zadatek na śmierć mego ojca.
— Ależ, kochany mój klijencie, pozwól sobie....
— Pójdź, Florestanie, wychodźmy ztąd, — rzekł Ludwik do swego przyjaciela, powtórnie przerywając spekulantowi.
— Widzisz więc, mój zbyt drogi panie Porquin, — rzekł Saint-Herem wychodząc ze swoim przyjacielem, — widzisz więc, że są jeszcze i uczciwi synowie, i uczciwe kobiéty. Nie powiém: Ażeby ci to za przykład albo za naukę posłużyło. Zbyt jesteś zastarzałym grzesznikiem, ażebyś się mógł poprawić; pragnąć tylko będę z całego serca, ażeby ci ten dwukrotnie doznany zawód mógł być ile możności najnieprzyjemniejszym.
— Ah! mój drogi Florestanie, — rzekł Ludwik opuściwszy mieszkanie lichwiarza, —