Strona:PL Stevenson Dziwne przygody Dawida Balfour'a.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łzy miałem w oczach. Są dwie rzeczy, które wzbudzają szacunek: dobroć i pokora. Niema tego zawiele w tem cierpkiem życiu, wśród dumnych i zimnych ludzi. I pomimo, że byłem mocno dumny z powodu mych przygód i szczęśliwego z nich wybrnięcia, jednak prędko znalazłem się na kolanach obok tego prostodusznego, ubogiego starca.
Zanim się położyliśmy, ofiarował mi na podróż szylinga, ze swej ubogiej skarbonki. Nie wiedziałem jak postąpić wobec tego zbytku dobroci z jego strony. Lecz on tak serjo przy swojem obstawał, żem uległ mu, wdzięczny i wzruszony. Zostawiłem go przeto uboższym, niż w przód.

XVII.
Smierć Czerwonego Lisa.

Nazajutrz Henderland znalazł przewoźnika, który tego dnia miał przepłynąć jezioro Linnhe, w stronę Appinu, dążąc na połów ryb. Dał się on skłonić do zabrania mnie, gdyż należał do gromady. W ten sposób ten dobry przyjaciel oszczędził mi całodziennej trudnej podróży i kosztu przeprawienia się przez rzekę.
Gdy ruszyliśmy około południa, dzień był pochmurny, słońce tylko gdzie niegdzie się przebijało. Jezioro w tem miejscu było głębokie i ciche; musiałem dotknąć ustami wody, aby uwierzyć, że była słona.