Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i złe przeczekać, jak je już nieraz w życiu swem przeczekiwał. Zdawało mu się dawniej, że ów Śnica przecież zginie, mazią się rozleje, marą przepadnie, tak czy inaczej zejdzie z drogi. Śniło się, że w najgorszym razie można go będzie zgiąć, przyswoić, kupić, nabyć, zażegnać, że oniemieje od podsuniętej znacznej łapówki. Ostatniemi czasy klarował się jeszcze inny sposób... Teraz, gdy ten zbrodzień był przez swe rany tak nie do rzeczy, nic innego nie pozostawało, jak, powtórnemi i potrójnemi rozmysłami wszystkie okoliczności przejrzawszy, zniknąć mu z oczu. Przebywanie w Krakowie nie było panu Granowskiemu potrzebne. Wydajność węgla kopalni „Xenia“ i całkowita administracya przejęta została przez wojskowość austryacką. Wszystkie sprawy co do wypłat czynszów i procentów uregulowane były przez mecenasa Naremskiego. Sprawy enkaenowe potrosze już nudziły, a nieraz nawet mierziły mniemanego gorliwca. Życie w mieście Krakowie było jednostajne, jednostronne, polityczne, zabójczo nudne. Teraz, gdy afera ze Śnicą tak dalece przybrała na ostrości i groźną się stawała dla bezpieczeństwa osobistego, trzeba było radzić gruntownie. Pan Granowski postanowił wyjechać na wieś, do krewnych, mieszkających w okolicach Suchego Potoku nad Wisłokiem, w starem dworzyszczu, gdzie Xenia po śmierci męża spędzała swe czasy wdowie. Dalecy owi krewni z otwartemi rękami, jak zdawna świadczyły ich serdeczne listy, wyczekiwali na przyjazd bogatego kuzyna, niezbyt dawniej życzliwem okiem widzianego. Zapewniano go, że w starym dworze znajdzie pokoik