Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

austryackiej tyranii, wyzyskującej przez swych płatnych suto fagasów czysty entuzyazm czterech tysięcy polskich młodzieńców. Postrzegając jednakże zapał gromadzki i jednomyślny animusz, tem goręcej zdecydował się wspierać wszelkie sprawy Enkaenu. Usiłował wybrnąć z tłumu, gdzie następowano mu na palce i potrącano ze wszystkich stron, gdy oto zobaczył w sąsiedztwie mecenasa Naremskiego. Ten dawał mu znaki, żeby się porozumieć. Znalazłszy się w miejscu wolniejszem, gdy uroczystość dobiegała do końca, a tłumy ruszać się zaczęły, pan Granowski podał rękę adwokatowi. Ten mówił z ferworem:
— Oczekiwałem w Enkaenie... Mam już wiadomość o Śnicy.
— Gdzie on jest?
— Na linii. Gdzieś w Staszowszczyźnie.
— Żyje?!
— Żyje, żyje, dzięki Bogu, i nie był dotąd wcale ranny.
Milioner dziękował za wiadomość, aczkolwiek nie była tak znowu nadmiernie pomyślna. Jego dusza inne życzenia malarzowi przesyłała. Gdyby takie życzenia mogły kierować lotem kul moskiewskich, napewno każda z nich trafiłaby doskonale.


Życzenia pana Granowskiego nie miały żadnego wpływu na kierunek kul i szrapnelów moskiewskich: porucznik Śnica czuł się znakomicie i cieszył jak najlepszem zdrowiem. Od kilku już tygodni prowadził zawziętą wojnę z Moskalami na terenie dawnego „Kró-