Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A więc nie kupuję tego papieru, gdyby nawet były na nim ślady krwi mego zięcia.
— Co wilk raz porwie, ciężko wydrzeć... — rzekł Śnica.
— Zbrudzony jest ten papier przez dotknięcie rąk pańskich... — wyjaśnił Granowski. Po chwili dodał w gniewie:
— Skończyłem z panem!
Gdy to mówił i jeszcze stał zgięty, powziął niezłomną decyzyę: wszystkie fundusze z Włoch przesunąć niezwłocznie do Anglii.
Odszedł powoli, — siadł za swem biurkiem. Zapalił cygaro. Śnica nie wiedział, po prawdzie, co dalej czynić. Nie mógł przystać na sprzedaż, bo dokonałby tranzakcyi za byle co, a tak oto miał w ręku swój bez wartości fabrykat. Wstał tedy i wyszedł. Granowski szybko zerwał się z miejsca i przywarł za nim drzwi, przekręcając klucz dwukrotnie. Potem skoczył do biurka hotelowego, które zamykało się na doskonały zatrzask. W szufladzie znalazł woreczek Xenii, a w nim testament. Rozwinął go i patrzał.
W godzinę potem wydał Catonowi zlecenie, żeby samochód był gotów. Wnet pędził do Florencyi na spotkanie z bankierem Crumbem. W drodze układał plan wejścia w spółkę z tym finansistą, — co do czego był wielekroć przez Oscalai’ego informowany, — z tem jednak zastrzeżeniem, żeby wszystka gotówka była przeniesiona do Anglii i umieszczona w brytyjskich przedsiębiorstwach i bankach. Ani grosza nie zostawić we Włoszech! Ani grosza w Austryi lub Niemczech!