Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiedy stała nad niem cicha pogoda, jak staje nad sercem złowieszcza i zdradziecka cisza, za którą kryje się straszliwa klęska burzy rozpasanej. Czasami po wąskim pasku ziemi nad morzem przechadzał się pan Śnica. Zamykała wówczas oczy i modliła się przed obliczem zmarłego ojca, błagając go po milionkroć o odpuszczenie winy. Lecz serce od tych modlitw było puste. Boleść stawała się podwójną, ofiara dwukrotną, wyrzeczenie się pełne zjadliwego cierpienia. Ponury, lecz godziwy żal stawał się jak gdyby cuchnącym grzechem, nową zbrodnią i najokrutniejszą z win. Rwała wtedy swe cudne włosy i ostrem, kuchennem żelazem rozdzierała czarujące, dziewicze piersi, nie mogąc sobie poradzić. Ciało jej samo przestało być ludzkiem ciałem i przeistoczyło się w cierpiącą duszę. To jedyne i wyjątkowe w swej istocie zjawisko transubstancyacyi człowieka na ducha było wyłamaniem niejako wszystkiego ludzkiego z sustawów, — wykręceniem w dół, do góry, lub na nice. Wszystko jedno, dokąd pójść, gdzie przebywać i co robić na tej ziemi. Nie było miejsca, ni czasu. Rzeczy wokół martwe, obce i na nic niepotrzebne. Samo czucie wszystkiego, tak ostre i głębokie, stało się dla martwego oka nie więcej, jak śladem stopy na miałkim i rozpylonym piasku, który morze wieczyście zmywa. Gdyby Isolina otrzymała w owym czasie wielki majątek, albo została mianowana księżniczką Genui, nie dałoby to jej w istocie ani minuty pocieszenia. Gdyby nawet piękny pan, cudzoziemski malarz, przycisnął ją do serca, nie uśmierzyłaby się jej zgryzota. Nieraz napastowała ją pokusa, żeby