Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/364

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zary, — jakby to określić? — prawie w kwestyi formalnej. Chciałem zwrócić uwagę na nieskuteczność takiej propagandy, jak ta, której przykład słyszałem przed chwilą.
Jeżeli tutejsza klasa robotnicza przeżarta jest nędzą i chorobami, jeśli ta klasa jest w stanie zwyrodnienia, czy na drodze do zwyrodnienia, jeżeli ta klasa jest pozbawiona kultury, to jakimże sposobem i prawem ta właśnie klasa może rwać się do roli odrodzicielki tutejszego społeczeństwa? Takich argumentów nie należy używać. Należy raczej schować te fakty na dno, na sam spód dowodzeń, gdyż jest to właściwie argument przeciwko racyonalności uroszczeń komunizmu. Klasa, przeżarta nędzą i chorobami, może być tylko objektem czyjejś akcyi odrodzeńczej, lecz w żadnym razie nie czynnikiem odradzającym. Chory, dotknięty klęską braku kultury, nie może przecie ani sam siebie, ani nikogo innego skutecznie leczyć. Tego chorego musi leczyć ktoś świadomy, — lekarz.
— Któż, według was, towarzyszu, ma być takim czynnikiem odradzającym, lekarzem? — zapytał pierwszy mówca, z uśmiechem drwiącym i złośliwym.
— Tego ja nie wiem. Ja przecie tylko słuchami Uczę się tutaj. Nie kreślę dróg racyonalnego rozwoju, ani dla zaludnienia kuli ziemskiej, ani nawet dla tego oto społeczeństwa, któremu każdy, kto tylko chce, może kołki na głowie ciosać, choćby był dotknięty defektem braku kultury. Poprostu — nie wiem. Ale być może, — mówię to z całą masą zastrzeżeń, — może czynnikiem takiego właśnie procesu odrodzenia wszystkich ludzi w tem społeczeństwie, na terenie, który zaj-

353