Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— No, ale posiedzenie tej Rady panów w turbanach, du Conseil de cinq-cents, musiałeś widzieć? Tego się pewno nie zaprzesz...
— Cóż cię w nich tak bawi?
— Zmiłuj się, czyżbym śmiał! Pięciuset mężów w białych spódnicach do samej ziemi, w płaszczach tajemniczego kształtu, a szkarłatnego koloru, w turbanach de velours bleu!
— Widziałeś?
— Byłem na posiedzeniach, ukryty w tłumie »obywateli« na jednej z galeryjek, słuchałem, gdy przemawiali z gestami zarazem srogich Rzymian, jak również cnotliwych handlarzy cielęciny, gdy dawali l’essor à leur imagination. I nic dziwnego: »la carriére est ouverte au génte«, więc korzystają.
— Przedstawiciele interesów ludu...
— A dopieroż Conseil des anciens w robach i tokach fioletowych, w białych płaszczach i pantoflach! Nie miałem szczęścia ujrzeć żadnego z członków du Directoire exécutif w wielkim kostyumie, ale może to i lepiej, bo zapewne nie byłbym w stanie znieść słabemi oczyma piękności tego stroju. Z pewnością przewróciłbym się ze strachu. Są oni przecie plus puissants que les Monarques. Raz tylko, gdy wystawiono w teatrze »Horatius’a Cocles’a» był w loży le Directeur Barras, ale ten, aczkolwiek najgłówniejszy, nie sprawił na mnie rażenia czegoś potężniejszego od monarchy. Owszem, wygląda na to, czem zapewne był i jest z przyrodzenia i woli Bożej: jak tłusty siepacz, szlachetnie udrapowany i odpowiednio rozdęty przez imaginacyę. Ale czy nie sprawiam ci przykrości, mówiąc w ten sposób?