Ta strona została uwierzytelniona.
w banku przystało. Od dnia ślubu naszego wciąż słyszę to iście sakramentalne zapewnienie: my nie możemy...
WINCENTY
Przyzwyczaiłaś się, moja najdroższa, do mysli, że jesteś dziedziczką, jaśnie panienką, panią...
IRENA (z przekąsem)
Byłam.
WINCENTY
Ach, ileż to w tem słówku zawarłaś złośliwości!
IRENA
Dajże pokój ze złośliwościami... Wiem przecie, że jesteś ubogi.
WINCENTY (z rozdrażnieniem)
Tak, jestem „ubogi“!
IRENA
Tylko się znowu nie obrażaj. Przecież, mówiąc to „złośliwe“ słówko, wystawiam ci świadectwo nadzwyczajnego dostojeństwa. Jesteś ubogi, niezamożny, jesteś urzędniczyną, pracowitym skribą, a gdybyś tylko chciał, mógłbyś być bardzo zamożny.
WINCENTY
No, pewnie, że tak. Najzłośliwsza twoja ironia nie zmieni tego stanu rzeczy, bo w istocie jest tak.