Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znają życia. Ojciec rodziny, mąż czynu, człowiek ciężko chory, nigdy ani przez chwilę o niej nie myślą. A każdy wielki charakter ma ją w najzupełniejszej pogardzie. Ów oficer japoński, który wyrok śmierci, wydany nań przez cudzoziemski sąd połowy, przyjmuje bez drżenia jednego muskułu, z uśmiechem, salutując ją po wojskowemu, jak siłę, którą się zna z matematyczną dokładnością!... Oto wszystko. Jest to rzecz znamienna, że cywilizacya starego świata doszła do tych samych wyników, co cywilizacya tak odmienna od naszej jak japońska, Już stary wyjadacz wszelkich systematów myślenia, znawca doktryn życia i, oczywiście, eklektyk Cycero, zaklina ludzkość w swych bredzeniach tuskulańskich, powtarzając z patosem myśl od stoików na wieczne nieoddanie pożyczoną, żeby ludzie, przepraszam za łacinę, mortem vel optare incipiant vel certe timere desistant, to jest, żeby pałali żądzą śmierci (w czem stary adwokat przeholował), albo, co jest sworzniem, zwierającym sprawy starego świata, na czem stała wieczna potęga Grecyi i wszystkie czyny żelaznego Rzymu, — żeby pogardzali śmiercią. Cóż komu przyjdzie z pytań pytagorejczyków: — »skąd przybywa duch, dokąd zdąża i poco jest posępne misteryum śmierci«? Cóż komu przyjdzie z pięknych inwokacyi Wiktora Hugo: »Co robi śmierć z naszą duszą? Jaką jej zostawia naturę? Co jej odbiera, a czem ją obdarza? Gdzie ją podziewa? Czy jej użycza choć czasami oczu ciała, ażeby dusza mogła patrzeć na ziemię i płakać«?
— Jeżeli komu rodzą się w sercu takie pytania, a pan na nie żadnej odpowiedzi dać nie może,