Strona:PL Stanisław Wyspiański - Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SAMUEL

Jakież słowa myślicie, umocnić mnie mają?

· · · · · · · · · · · · · · · · · ·
SAMUEL

Jak-to dobrze żeś przyszedł w te ostatnie chwile
przyjacielu, powiedzieć miałbym jeszcze tyle.
Gdyś Ty nademną biadał w szlachetnej żałobie.
Ja szydziłem i z żalu dworowałem sobie,
poznawałem Twój smutek i że Cię to boli,
jakobym przyjąć nie chciał — i znieść mojej doli.
Chciałeś dla mnie wolności za cenę pokory.
Ja do przygięcia karku nie byłem tak skory,
bo widzisz, życie moje to swobodna pycha,
duma co więzów nie zna i wolna oddycha,
O dla mnie trzeba było tych bitew, tej wojny
bym na czele żołnierzy leciał orzeł zbrojny,
bym w obronie ojczyzny cześć odzyskał moją. —
Czemuż straszliwie sądzon, skazańcem tu stoję.
Lecz nie myśl, iżbym stworzon do krwawych dzieł miecza,
nie był zdolny rozumieć, że dusza człowiecza
li przez serce jedynie jako gwiazda świeci,
li przez serce jak anioł przez świat w skrzydłach leci.
Bądź zdrowy przyjacielu. Już ci mnie czekają
katowie — co ku śmierci prowadzić mnie mają

BENEDYKT

Samuelu! jesteścież wy tacy prawdziwie?
Ja was teraz ocalę — w tej chwili...

SAMUEL

Zapóźno.
Ocaliłeś mię bracie, choć nie od topora.

· · · · · · · · · · · · · · · · · ·