Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widzę wielki gmach z czerwonej cegły, zwrócony do mnie kantem. Z każdej cegły wyrasta jakaś twarz dziwaczna, karykaturalna. Twarze te potwornieją i po chwili cały gmach jest najeżony towarzystwem przypominającem gargule na Notre Dame w Paryżu. Potworny negr, którego czaszka powiększa się i otwiera. Widzę mózg wewnątrz — powstają na nim wrzody, które zjadają go z szaloną szybkością. Całe lata procesu tego widzę w sekundach. Z wrzodów zaczynają wytryskiwać snopy iskier i po chwili cały mózg i głowa negra spalają się w kolorowych wytryskach płomieni, jak niektóre przyrządy do ogni sztucznych. Zjawy stają się coraz bardziej nieprzyjemne. Ale nie odczuwam narazie żadnego strachu. Dzieje się to w obecności mojej Żony i p. Szmurło, więc mimo dziwności przeżyć, czuję się dość bezpiecznie. Objawy sercowe ustępują, jakoteż skłonność do torsji i osłabienie. P. Szmurło twierdzi, że w czasie transu peyotlowego bardzo łatwem jest poddanie sugestywne obrazów, nawet ludziom wogóle niezdolnym do podlegania sugestji. Wszystkie próby hypnozy i narzucenia mi jakichś wyobrażeń, czy czynności były zawsze w normalnym stanie bezowocne. Zgadzam się z wielkiem zainteresowaniem na propozycję p. Szmurły, który mówi mi, abym się przeniósł w wyobraźni do Hadesu. Momentalnie widzę podziemie oświetlone w głębi purpurowym blaskiem. U sufitu skłębione czarno-zielone łby bawołów z ogromnemi rogami — głowy bawole, a rogi jak u wołów włoskich. Z tych łbów wyrastają powoli ogromne nogi żabie, które zwisają