Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I zamiast cenić mamę, że jest tak liberalną matką, pan nią za to właśnie pogardza.
— Matki nie powinny wglądać w brudne męskie sprawki synów, o ile nie przekraczają one granic kryminalnych... Sprawki, nie matki. Cha, cha! — śmiał się nieprzytomnie jak bohater Przybyszewskiego. — Baronowa, przygotowana snadź na wszystko, nie drgnęła nawet.
— Księżna jest bardzo zdenerwowana i opuszczona. Książę i markiz Scampi musieli wyjechać do stolicy, a książę Adam jest aresztowany. Pomyśl — jest sama — chodzi o to, ażeby miała młodego przyjaciela. Młodość to wielka rzecz. Ileż jej idzie na marne, gdy dla kogoś, mały jej kawałeczek może być tą wielką dźwignią, dopełniającą jego układ sił... („Język «pana Józefa») — z obrzydzeniem bąknął w myśli Zypcio. „Ja mam być podręcznym akumulatorem energji dla tego babska!“).
— Tak — moją uboczną misją na tym nędznym światku — (Mignął się jej w wyobraźni jakiś wspaniały dwór i ona jako kochanka młodego króla — wszechwładna w polityce i w miłości...) jest wprowadzenie pana w świat. Przeżyję w tem moją drugą młodość.
— Ale czemu naprawdę nie pojechała księżna do stolicy? — brutalnie spytał Genezyp, nagle zdoroślały, zły samiec. Zdawało się że w oczach trzech kobiet pokrył się cały włosami. Zmałpiał.
Nastała chwila niby–kłopotliwego milczenia. Światy waliły się gdzieś, niepodobne do tego, w którym odbywała się ta rozmówka. I mimo, że, połączywszy odpowiednie punkty, możnaby jeden z drugiego kolineacyjnie wyprowadzić, nikt z tych czworga ludzi, w życiu samem w sobie pogrążonych, nie wiedział nic o tamtych „zaświatowych“ obszarach, w których żyli teraz, aktualnie, jak widma, obdarzone wyższym ponad-