Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

było zupełnie. Krytykę literacką i artystyczną zniesiono nareszcie całkowicie. Również kniaź Bazyli i Benz, jako ludzie nauki (ten od Murti Binga, tamten od znaczków) opływali we wszystko. Zato masa (książęta, hrabiowie, chłopi, robotnicy, rzemieślnicy, armja, kobiety i t. p.) zużyta dla poprawienia rasy mongolskiej, cierpiała z początku potępieńczo na temat płciowy. (Ale przecie to takie głupstwo płciowość — ktoby tam się długo w tem babrał.) Jednak stosunkowo dość szybko (w jakie dwa miesiące) przyzwyczaili się ludziska, bo chyba gorszych bydląt nad ludzi niema w całym Wszechświecie. Przygotowywano się gorączkowo do zawojowania zbyt mało po–chińsku komunistycznych Niemiec. Miało to nastąpić z początkiem wiosny.
Zypcio, warjat już skończony, umiarkowany katatonik, ożeniony gwałtem z cudownej piękności chinką z rodu jakichś mongolskich chanów, coraz bardziej był zajęty jako wzorowy oficer i coraz więcej zaniedbywał Persy, która wkońcu zupełnie przeszła na chińczyków, wyszedłszy za mąż za żółtego dygnitarza. A prawda: księżna zginęła na jakichś barykadach w czasie antychińskich rozruchów, a Michalskim powodziło się nieźle. Za specjalną protekcją można było utrzymać w całości dawniej zawarte małżeństwa.
Wszystko rozwiało się w coś w polskich terminach niewyrażalnego. Może jakiś uczony, bardzo chiński duchowo „czink“ ujrzawszy to nie po chińsku, mógłby to następnie opisać po angielsku. Ale i to jest wątpliwe.

16/XII. 1927 r.