Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rem mógł zostać zawsze. A nadewszystko powinien był się urodzić conajmniej hrabią — tak wszystko przepadło i teraz trzeba było walić naprzód. Był jednak niewolnikiem czegoś ponad niego wyższego — bo cofnąć się nie mógł. Program: objazd, orgja u szwoleżerów, sen, mały ranny „Entspannung“ z Persy (czekała go w dworku pp.. Łopuchowskich w Załupach, tam za sennemi(?) grupami miedzianych drzew — pewnie teraz pije kawę w tej poziomkowej piżamce... Ech!!) A potem bitwa, ta bitwa jedyna w historji, której sława rozejdzie się po świecie całym i on jako najstraszliwszy mit gasnącej osobowości, którym straszyć będą mechaniczne matki potomków przyszłych, szczęśliwych ludzi. Uha, uha! Otrząsnął ostatnią słabość, w którą był się zatulił, jak w miękki leniwnik–zatulnik w leniwe świąteczne rano. Adjutanci patrzyli na niego ledwo śmiejąc oddychać. Na samą myśl co działo się w tym piekielnym łbie brał ich strach zabobonny (koniecznie.). Oto siedzi teraz między nimi ta kupa pospolitego pozornie mięsa w generalskim przepychu, a w niej zaklęta jest jedyna w swoim rodzaju chwila historji ginącego świata. Oto ta sama chwila definitywnego przewalania się ludzkości w jej drugą zasadniczą fazę, wcielona w tę djabelską kukłę, pełną niepojętych myśli, trwa tu przed nimi, w październikowe rano, w pędzącej przez zapajęczone ścierniska „pierdoletce“. Zypcio zaczął się powoli budzić, ale już po tamtej stronie. Okropność przeszłości, powleczona tajemnym werniksem obłędu i oczekiwania nadchodzących wypadków, świeciła jak stłumione, a niegdyś jaskrawe barwy na obrazie jakiegoś dawnego mistrza. Wspomnienie nie zazębiało się o nic aktualnego. Z jednej strony był to wynik „nerwowego szoku“, który przeżył tej strasznej nocy wyzwalania się w zaktualizowaną nieskończoność i dziwność istnienia, z drugiej tłumiła wszelkie głębsze przemiany zbliżająca się katastrofa. Rozkoszna była tymczasowość tych chwil niepo-