Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I poznaję dokładnie, będąc rozczulony,
Istny nieba ułamek w to miejsce rzucony! —
Spoczywając nad wodą w bezpiecznym zakątku,
Góral nasz o jeziora powiada początku:
„Panosku! Przed wiekami gdzie stoją te skały,
„Rosły zboża na polu, łąki zieleniały,
„A te się na dwie części granicą dzieliły,
„Jedne były węgierskie, drugie polskie były.
„Na Węgrach młody książę dorodnego lica,
„Kochał się w pięknéj córce polskiego szlachcica,
„Poznawszy ją niechcący raz na polowaniu.
„Lecz ojciec był przeciwny książęcia żądaniu,
„Nie chciał o tém i słuchać. Wezwany na wojnę,
„Zamknął w bliskim klasztorze swe dziecko przystojne,
„Wybijając jéj z głowy węgrzyna przychylność,
„Odjechał. Lecz kochanka gorąca usilność
„Przez częste widywanie, rozmowy, chychotki,
„Złoto, perły, korale i różne błyskotki,
„Jakie młodéj dziewicy ustawnie słał w darze,
-(Łącząc do nich swą wierność i życie w ofiarze),
„Tak dalece jéj serce ująć potrafiła:
„Że w nocy młoda panna klasztór opuściła,
„Wyszedłszy po drabinie za mury tajemnie,
„Pałając uczuciami miłości wzajemnie:
„Bo pałac koralowy był jéj więcéj miły,
„W którym okna z brylantów a drzwi z pereł były;
„Gdzie dymiły się zawsze kosztowne wonności,
„Muzyka dodawała żywéj wesołości,
„A pod ciężarem potraw i różnych napojów
„Uginały się stoły na środku pokojów!
„Tam wszyscy młodą panią księżną nazywali,
„Pochlebiali, chwalili, i usługiwali,