Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A wystąpiwszy na wirch od północnéj strony,
Spostrzegamy Czarny-staw wysoko wzniesiony,
Szumiący odpływami swojego potoka,
Zapada o tysiąc stóp do Morskiego-oka!
Otoczony z wszystkich stron nagiemi ścianami
W rozmaitych postawach, pokrytych śniegami,
A staw smutném wejrzeniem pogląda spokojnie
I zdaje się oddychać jak gdyby po wojnie!
Upłazy téż i Grapy nad nim zadumane,
Posiniałe, pożółkłe, a nawet spłakane,
Że składając ze siebie obszerną kotlinę,
Muszą wiecznie na jego poglądać głębinę,
I kąpać się bez przerwy w jego zimnéj wodzie,
I dziwić się jezioru i swojéj urodzie;
A Czarny-staw jest pełny żałoby i cienia,
Jako wyraźny obraz smutku i zniszczenia!
Nic się tu nie uśmiecha postacią zieloną,
Jak gdyby Bóg przekleństwo rzucił w jego łono!
Tylko jeden mordownik[1] samotnie wystrzela,
Dumający nad losem swego przyjaciela!...
Woda czarnym źwierciadłem tak błyska miejscami,
Że podróżny się waha okiem i myślami!....
Ale w skale żelazny krzyż bezpiecznie stoi,
Chroni człeka od zguby — a widokiem poi.
Krzyż gruby i wysoki — w koło tam poziera
I poświadcza napisem, że ręką Cyglera
Biskupa tynieckiego wzniesiony starownie,
Bez wytwornéj ozdoby — a przecież kosztownie:
Uroczyste na sobie trzyma poświęcenie
I nadaje jezioru poważne znaczenie;

  1. Tojad, Mordownik, Aconitum.