Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez które droga wiodąc nad wodą zwieszona,
Mocnemi poręczami jest ubezpieczona.
A wszędzie widok miły, chociaż niedaleki,
Odkrywa chaty, pola, sady i pasieki.
Na wyższym zaś pagórku zasiadł dwór przyjemny,
Wystając biało na tle odległości ciemnéj;
Otacza się wysmukłych topoli strażnicą,
I kwiatów ogrodowych szacowną skarbnicą,
A Luboń nad wszystkiemi wyższy jest górami,
Dziwi na swoim szczycie cichemi wodami,
Przy których wędrujące spoczywają ptaki,
Dając owym mieszkańcom niepogody znaki.
Tu gdy słońce przy wschodzie zapala obłoki
I rzuca promień złoty na owe widoki:
Myśl twoja uniesie cię najwyższą radością,
A w dolinach, gdy rosa ranna lśni świeżością,
Nie zdołasz twoich wrażeń ująć w żadne słowa,
Tak mocno cię uderzy piękna Tylmanowa!
Z Kłody do Ligaszówki postępując cieniem,
Znów droga nad Dunajca zwiesza się strumieniem,
A kryjąc się pomiędzy wyniosłemi góry,
Obudza twe natchnienie na cześć téj natury. —
Zostawiwszy za sobą gór smutnych obniża,
Gdy podróżny nad brzegi Dunajca się zbliża.
Boki gór prostopadłych groźnie wystające,
Ledwie po wązkiéj drodze przejechać dające,
Która nad przepaściami z poręczą nie cienką
Łamie się i odkrywa miasteczko Krościenko
Na wybrzeżu téj rzeki domami zasiane,
Z poczciwości mieszkańców i ubóstwa znane;
Ma z wysoką dzwonicą obszerną świątynię,
A przez rynek umyślnie bystry strumień płynie,