Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/008

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

więc się nie narzucają z niemi ludziom, i giną niepoznani jak perła w morzu, jak kwiat na pustyni. — Dla ludzi tego rodzaju w niższym urodzonych stanie, dla których i zupełne wykształcenie i zawód inny od tego, na który ich urodzenie skazało staje się niepodobnym, a przynajmniej trudnym, uczucie silne piękności, natchnienie poetyczne jest ze wszystkich darów przyrodzonych najzgubniejszem. — Poeta człowiek czucia, zapału i wyobraźni wśród zimnéj rzeczywistości tego świata, jakże trudno jest szczęśliwym, jakże łatwo nieszczęśliwym się staje, ten, który będąc poetą, ciągle pod przemocą téj rzeczywistości uginać się musi. Człowiek taki widzi się zawsze otoczonym ludźmi, którzy go nie rozumieją, nie pojmują, szydzą z niego. On mimowolnie kocha, zachwyca się, tęskni i marzy, chce się wznieść nad poziom, a żelazna konieczność przykuwa go do poziomu. — Sam tylko szczęśliwy przypadek jaki może go z tłumu wyrwać i dać go poznać światu, a na szczęśliwy przypadek jakże czekać długo! Jeżeli jeszcze człowiek taki urodził się w wieku jakim jest obecny, w wieku rachuby, cyfr, poniewierki ducha, w którym tylko to cenione i sam duch o tyle tylko ceniony o ile korzyść materyalną przynosi, o jakże on nieszczęśliwy! Dary przyrodzone, które go zdobią, stają się dla niego nie dobrodziejstwem lecz szkodą, odrywając go od obowiązków i zajęć jego stanu, któremu chleb powszedni dają, za temi darami przychodzi często niedostatek, nędza, zwątpienie, przyszłaby i rozpacz, gdyby święta wiara i pokora niepokrzepiały jego duszy.
O jednym z takich ludzi, chcę dziś kilka słów powiedzieć. Nazwisko jego jako autora dzieła, które przed kilkoma laty wyszło na widok publiczny, nie jest obce powszechności krajowéj, lecz się już zapewne w jéj pamięci zatarło. Chcę tu mówić o Boguszu Stęczyńskim autorze „Okolic Galicyi” które to dzieło w 4ce wraz z litografowanemi widokami, przez niego wykonanemi, ukazało się w r. 1847 u p. Kajet. Jabłońskiego księgarza we Lwowie.
Bogusz Zygmunt Stęczyński urodził się Hermanowicach, z Wojciecha i Agaty z Zawadzkich, w Przemyślskim cyrkule r 1814. Początkowe w Krośnie pod profesorami Królikowskim, Wołaszczakiem, Fedenowiczem, katechetami Wesołowskim i Serafinem odbywszy nauki, dla braku funduszów dalszego wykształcenia zaniechać musiał, tego wykształcenia jednak pragnął, poszukiwał, czując w sobie o najmłodszych lat przyrodzony pociąg do poezyi i sztuk pięknych. Rysunku uczył się najpiérw w Krośnie u malarza p. Marynowskiego, gdzie w ścisłéj przyjaźni spędzał wolne chwile z Janem Leńkiewiczem, równie młodym a szlachetnie myślącym, teraz kupcem w temże starożytném a historyczno-malowniczém mieście — nakoniec u malarza nadwornego XX. towarzystwa Jezusowego śp. Lud. Papużyńskiego. Następnie sam własną pracą i usilnością wyrabiał wrodzoną zdolność. Podobnie czynił niegdyś sławny Erazm z Roterdamu, najznakomitszy potem rysownik i poeta niemiecki. Obdarzony tkliwém czuciem, pojęciem tego co jest pięknem, rózkochany w naturze, doznawał potrzeby wyjawiania swoich wrażeń i myśli, i wylewał je w prozie i wiérszach. Nikt go jednak w sztuce pisania nie oświecił, nikt go radą nie wsparł, nikt nie wskazał jak pisać należy. Jeden tylko zamożny obywatel śp. pan Gwalbert Pawlikowski, widząc w Stęczyńskim piękne serce i zapał niepospolity, otworzywszy mu w Mędyce swoją świątynię sztuk pięknych, wspierał go materyalnie. — Chciwy nauki czytał wiele, zwłaszcza dzieła rzeczami ojczystemi zajmujące, a to co czytał zachowywał w pamięci.
Rozmiłowanie w naturze i tem wszystkiem co jest naszem rodzinnem, zachęciło go do odbycia pieszéj wędrówki po kraju; zwiedził całą Galicyę, a zachwycony wspaniałością, pięknością, wdziękiem obrazów jakie poznał, to nawyżynach Tatrów, to wśród dolin karpackich, to na żyznych brzegach Dniestru, powziął myśl odbicia ich dwojakiego i w piśmie i w rysunku ołówkiem. Ztąd powstało dość obszerne dzieło, o którem wspomnieliśmy. Marząc zapewne słynność, a może i korzyści materyalnéj spodziewając się, zebrał fundusz jedyny na jaki go stać było i zajął