Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DEJANIRA.

Podczas gdy w domu, me drogie, ten obcy
Z temi brankami na odchodnem gada,
Skrycie ja tutaj wykradłam się do was,
By wam powiedzieć, com zmyślnie sprawiła
       535 I by wraz z wami opłakać mą klęskę.
Bo dziewkę, może nie dziewkę, lecz żonę
Przyjęłam tutaj, jak żeglarz ładunek,
Zgubny dla serca mojego nabytek.
Więc dwie on teraz na jednem posłaniu
       540 Może uścisnąć. I takie nagrody
Herakl ten wiernym, uczciwym przezemnie
Nazwany, śle mi za długą straż domu,
A ja się gniewać na niego nie zdołam,
Boć on w tę często popadał chorobę;
       545 Lecz jakaż z nią by zdołała niewiasta
Współmieszkać, dzielić to samo z nią łoże?
Toć widzę, że jej uroda w rozkwicie,
A moja więdnie; tam cieszy się oko
Wonią i kwiatem, tę mnie chętnie pominie.
       550 Więc ja się trwożę, by Herakl małżonkiem
Nie zwał się moim, tej młodszej zaś mężem.
Lecz już mówiłam, że gniew nie przystoi
Roztropnej żonie; a jakie snać leki
Na złe znalazłam, to wnet wam przedstawię.
       555 Miałam ja skryty w miedzianej gdzieś czarze
Dar, którym stary mnie niegdyś obdarzył
Dzikal, bo dał mi go Nessos kosmaty,
Kiedy przeszyty śmiertelnie już konał,
Ów, który ludzi za płacą przez głębie
       560 Rzeki Euena przenosił, ni wioseł
Sprawnych, ni żagli nie mając w użyciu.