Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Żebym trosk tych pozbywszy z niezwykłem weselem
W jednym grobie odpoczął z miłym przyjacielem.


Kassyan.

Już też znosić nie mogę twego narzekania,
Słuchając go w tym lesie jeszcze od zarania.
Ja o tobie nie wiedząc w tem miejscu z trafunku
Zdybałem cię, sam bywszy w niemałym frasunku:
Bujak mi się obłąkał o południu wczora,
Szukały go chłopięta wszędy do wieczora;
Jam go dziś szukać wyszedł, jeszcze pierwsze kury
Nie piały, ani księżyc pokazał się z chmury,
Którego gdy śladuję trawnikiem po rosie,
Poznałem cię w zapuście hazowskim po głosie,
I zbliźyłem się ktobie cicho, a ty przecie
Lamentujesz żałośnie po swej Filorecie,
Jakobyś jej powieki dopiero zawierał,
Abo martwą w koszulę śmiertelną ubierał —
A ono już minęło dawno drugie żniwo,
Kiedy ciało jej grzebiąc płakało co żywo.
Gdy i ty na obrządki nie dbając cerkiewne,
Rozpływałeś się ręce łamiąc, we łzy rzewne,
Żeśmy wtenczas sąsiedzi twoi nie wiedzieli,
Czy ciebie cieszyć, czy jej płakaćeśmy mieli!
Jam rozumiał, żeś jej miał dawno odżałować,
A na trwalsze pociechy serce ugruntować —
Ty postaremu skwierczysz i w nocy i we dnie,
Niewiem, jakoć od smutku serce nie uwiędnie,
Abo z płaczu źrenice nie wypłyną obie.
Tylko to przyzwoita niewiastom, przy grobie
Ryczeć i włosy targać, im samym chlipania,
Im należą ostatnie zmarłych całowania;
Nasza rzecz białogłowskich zaniechawszy bredni,
Modlić się przy żało-mszach i pańskiej obidni;
Dobrze czynić, zaduszne służby często sprawiać,
Pamiątkę zeszłych braci między sobą wznawiać
Częstokroć wspominając wysokie ich cnoty,
A przykładem ich sobie dodając ochoty
Do życia pobożnego, sprawy świątobliwe
Przodków zbożnych potomkom obrazy są żywe;
Tych samych śmierć zawistna ludziom nie odbiera,
Ani lata wygładzą, ani grób zawiera;
Owszem spólnie z duchami niebo przenikają
I pięknie w uszach ludzkich słynąc długo trwają.
Właśnie tak macierzankę gdy słońce wysuszy,
Chociaż ją kopytami bydło w proch pokruszy,
Zapachu wrodzonego nie utraca przecie;
Kto wedle boga na tym postępuje świecie,
Chociażże ciało jego śmierć w ziemi ponurzy,
Sławy jednak ostatnim prochem nie przykurzy.