Strona:PL Sebastyana Grabowieckiego Rymy duchowne.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LXXVI.

Panie, co wiecznym rozumem kierujesz
Niebo i ziemię, czasom rozkazujesz
Iść zawżdy, zmiennym sam nie będąc, wszemu
Mienić się każesz, coś dał śmiertelnemu.

Zgrzeszyłem niebu i samemu tobie,

Niegodnym, abyś mnie synem zwał sobie,
Zbłądziłem, jak więc owca w ciemnym lesie,
Niech do owczarnie twa łaska doniesie.

Nie śmiem źrenice wznieść na góry twoje,

10 
Bo grzech zasłania wstydem oczy moje;

Wszakoż, gdzież uciec mam przed twojem okiem,
Gdzież się mam schronić przed strasznym wyrokiem?

Kto mym rzecznikiem przed tobą się zjawi,
Kto mnie w liczbie twych wybranych postawi?

15 
Zażeś nie ty jest, Panie, ojcem moim,

Coś grzechy przeniósł miłosierdziem twojem?

Żem syn niegodny, sumnienie wyznawa,
I słusznie, gdy mnie twój sąd na śmierć wzdawa;
Lecz miłosierdzie niegodne przyjmuje, —

20 
Ratuj mą duszę, gdy w grzechach styskuje.



LXXVII.

Przecz, wieków Panie, ginę tak w żałości?
Gdyż to głos twojej niezmiernej lutości,
Że nie chcesz, by był grzeszny zatracony,
Radniej chcesz, by żył k tobie nawrócony.

Przodkowie naszy wołali ku tobie

Ilekroć jaką ciężkość czuli w sobie,