Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Z czegoż tak niezbicie wnioskujesz? — zapytała, uśmiechając się złośliwie.
— Niema zresztą o co się sprzeczać. Chcę być twoją własnością, którąbyś mogła rozporządzać wedle wszelkich kaprysów i zachcianek, ale nie życzyłbym sobie być ci ciężarem. Pragnę widzieć cię wielką, szczęśliwą i potężną, a siebie w roli najniższego sługi...
— Po części masz słuszność — przerwała mi, — ponieważ tylko w takim razie możesz znieść odemnie wszystko, gdy będziesz mi ślepo i bezgranicznie oddany. Uśmiecha mi się to wreszcie i przypomina rozkosze olimpijskie starożytnych bogów. Cóż bo to za szczęście widzieć przed sobą tarzających się w prochu poddanych! Chciałabym być otoczoną szeregiem drżących z obawy niewolników...
— Takim ja jestem przecie.
— E, ty co innego. Chcę być twoją, jak długo zdołam cię kochać.
— Miesiąc?
— Może dwa...
— A potem?
— No, potem zrobię z tobą, co mi się spodoba.
— A z sobą co?
— Ze sobą? Będę boginią, która od czasu do czasu zstąpi do ciebie z wyżyn olimpijskich... Ale — dodała, chwytając się oburącz za głowę — co to wszystko warte?... Przecież to mrzonki, fantazya waryata, która się nigdy nie urzeczywistni.
Wstrząsnął nią siłny dreszcz, a na twarzy zmieniła się do tego stopnia, że nie mógłbym jej poznać.
— Dlaczego wątpisz w to wszystko? — zapytałem po chwili.
— Bo nasze stosunki społeczne do tego się nie nadają.
— W takim razie wyjedźmy stąd, na Wschód lub gdziekolwiek, gdzie możliwe jest wszystko...
— Myślisz o tem naprawdę? — zapytała, a w oczach jej błysnęły dziwne iskry.
— Naprawdę. Wyjedźmy tam, gdzie prawa uznają niewolnictwo, gdzie nie przeszkodzi ci nic panować nademną nieograniczenie. Będziesz miała w swojem ręku moje życie.