Strona:PL Rydel - Betleem polskie.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CHÓR KOLENDNIKÓW pod osłoną skrzydeł anielskich wychodzi, śpiewając tę samą kolendę. Pieśń oddala się, słabnie, wkońcu cichnie. Heród, przejęty trwogą, został sam na tronie w pustej, ciemnej sali. Goły miecz leży na jego kolanach. Otula się w płaszcz królewski i siedzi długo bez ruchu.
HERÓD

Strach!... Ci złoci a biali,
Z rozpostartemi skrzydły,
Jak oni zasłaniali
Bunt tej tłuszczy obrzydłej!
Strach!... Świat się cały wali
I niebo całe płonie
W tej komety ogonie
Nad Dzieciątkiem w kolebce...
Strach!... W pustej, ciemnej sali
Wszyscy mnie odbieżali,
Podli tchórze, pochlebce!...
Sam zostałem na tronie...

Nagle prostuje się na tronie i odwraca poza siebie, jakby słyszał jaki szelest

Kto tu? Słyszę — ktoś szepce
W baldachinu oponie...
Kto tu!? Sam się obronię!

podnosi miecz
Za oparciem tronu ukazuje się ciemna rogata głowa SZATANA, z błyszczącemi ślepiami. Z boków sterczą rozpięte, ogromne skrzydła nietoperze.
SZATAN
wychylając się ku siedzącemu Herodowi, szeptem

Nie lękaj się mnie panie
Jam anioł twego tronu,