Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pularną. Obaj szwagrowie spędzali wieczory z sobą sam na sam. Clerambault czytał; Camus wchłaniał jego wiersze; umiał je na pamięć; powtarzał każdemu, kto go chciał słuchać, że Wiktor Hugo zmartwychwstał, że każdy z jego utworów miał wartość zwycięstwa. Jego hałaśliwy podziw uwalniał szczęśliwie innych członków rodziny od wyjawiania swego zdania. Rozyna urządzała się regularnie w ten sposób, by pod koniec czytania pod jakimś pozorem wyjść z pokoju. Miłość własna Clerambaulta spostrzegała to; byłby chętnie pragnął słyszeć zdanie swej córki; uważał jednak za roztropniejsze, nie pytać jej o nie. Wolał wmawiać w siebie, że powodem ucieczki Rozyny była jej nieśmiałość i wzruszenie. Mimo to jednak czuł się tem dotknięty. Ale głosy z zewnątrz sprawiły, że rychło zapomniał o tej drobnej przykrości. Poematy jego pojawiły się w organach burżuazji i zyskały autorowi najświetniejsze powodzenie w całej jego karjerze. Żadne z jego dzieł nie obudziło dotychczas tak powszechnego entuzjazmu. Poeta jest zawsze zadowolony, gdy słyszy, że ostatnie jego dzieło zostało uznane za najlepsze, zwłaszcza gdy ma to przeświadczenie, że ono jest najmniej dobre. Clerambault wiedział o tem doskonale. To też wchłaniał z dziecinną próżnością niskie pochlebstwa prasy. Wieczorem dawał je odczytywać głośno Camusowi, w gronie rodziny. Słuchając ich, promieniał szczęściem; gdy ten ukończył czytanie, omal że nie powiedział:
— Czytaj jeszcze!
W tym koncercie pochwał jedyna nieco fałszywa nuta pochodziła od Perrotina. (Stanowczo, zawiódł się na nim srodze! To nie był szczery przyjaciel...) Rzecz jasna, że sędziwy uczony, któremu Clerambault przysłał zbiór swych utworów poetycznych, wyraził