Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XVI.

Ja lubię to angielskie słowo
I u nas je wprowadzam rad...
Niech sobie Szyszkow kręci głową,
Odrzuca je piszący świat —
Jest dobre, zwłaszcza w epigramie...
Ale powracam ku mej damie:
Już przeszła salę, siadła juzż,
A przy niej Nina Wrońska tuż —
Ta Kleopatra Newy nowa!
I patrząc na nie — cały świat
Chyba to przyzna za mną w ślad,
Że Niny piękność marmurowa
Nie mogła swej sąsiadki śćmić, —
A Nina... bóstwem może być!


XVII.

»Czy to być może? Czy to ona?
»Czy oczy mam zasnute mgłą?
»Ze stepów głuchych? Tak zmieniona!«...
Natrętne swych binokli szkło
Eugeniusz zwraca w jedną stronę...
I widzi, jak przez mgły osłonę,
Wraz inną, zapomnianą twarz...
»A książę! powiedz, czy ty znasz
Tę damę?... z piórem na berecie...
Z hiszpańskim posłem mówi... tam«...