Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

»O kędy, kędyście umknęły,
Mej młodej wiosny złote dni.
»Dzień przyszły idzie... Cóż gotuje?
»Daremnie w przyszłość wzrok szybuje,
»Bo czegóż szuka w gęstej mgle?
»Los słuszność ma, cokolwiek śle!
»Czy padnę sam, przebity strzałą,
»Czy cios mnie minie w groźnym dniu, —
»Za wszystko dank: czuwania, snu,
»Zakreślił czas granicę śmiało.
»Błogosławiony troski dzień,
»Błogosławiony nocy cień!


XXII.

»Zabłysną jutro ranne zorze,
»Jaskrawem światłem zagra dzień,
»A ja, być może, głowę złożę
»W grobowca tajemniczy cień.
cichej Letejskich wód głębinie
»Młodego wieszcza pamięć zginie.
»Świat mnie zapomni... Niechaj tak!
»Lecz ty, o dziewczę, przyjdziesz wszak —
»Łzę wylać do mej wczesnej urny
»I myśleć: dla mnie poniósł zgon,
»Jedynej mnie poświęcił on
»Świt burzliwego życia chmurny!
»Najdroższa moja!... Będę śnić
»Żem Twój małżonek... Przyjdź... o przyjdź!«...