Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mownie świadczyły o prawdziwości niezwykłego zdarzenia.
Postanowił wynająć konie do miasta. Woźnica powiózł go stępa i w nocy dowlókł go do miasta.
Nie dojeżdżając rogatek, przy których zamiast strażnika stała rozwalona budka, francuz kazał zatrzymać, wylazł z bryczki i poszedł piechotą, dając woźnicy na migi do zrozumienia, że bryczkę i kufer darowuje mu na wódkę. Woźnica był podobnie zdumiony jego szczodrością, jak sam francuz propozycją Dubrowskiego. Wywnioskowawszy tylko, że niemiec zwarjował, woźnica podziękował mu gorliwym ukłonem i, nie uważając za opowiednie wjeżdżać do miasta, udał się do znanego sobie zakładu rozrywek, którego właściciel był jego przyjacielem. Tam spędził całą noc i nazajutrz rano trójką odjechał do domu, bez bryczki i bez kuferka, z obrzękłą twarzą i czerwonemi oczami.
Dubrowski, zdobywszy papiery francuza, zjawił się śmiało, jak widzieliśmy u Trojekurowa i zamieszkał w jego domu. Jakiemi nie były jego tajemne zamiary (poznamy je później), w postępowaniu swojem nie objawił nic zdrożnego. To prawda, że zajmował się mało wychowaniem małego Saszy, dawał mu zupełną wolność dokazywania i niezbyt surowo karcił za lekcje, zadawane tylko dla formy, natomiast z wielkiem zajęciem pilnował muzykalnych postępów swej uczennicy, a często całemi godzinami siadywał z nią przy fortepianie. Wszyscy lubili młodego nauczyciela: Cyryl Piotrowicz za jego odważne zachowanie na ło-