Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakto! nie kompletny? Kogóż tedy brakuje na mojej liście mężów?
— BOGA, odparł don Torribio.
— Boga? to prawda, niema zakonnicy. Kroćset bomb! dziękuję ci, żeś mi zwrócił uwagę. Więc dobrze! Klnę ci się słowem szlachcica, że, nim upłynie miesiąc, znajdzie się na mojej liście, przed Jego świątobliwością papieżem, i że cię tu zaproszę na kolacyjkę z zakonnicą. W którym klasztorze w Sewilli są ładne mniszeczki?
W kilka dni później don Juan rozpoczął kampanję. Zaczął odwiedzać kościoły przy klasztorach żeńskich, klękając bardzo blisko krat, które oddzielają małżonki Pana od reszty wiernych. Tam rzucał bezwstydne spojrzenia na te lękliwe dziewice, niby wilk, gdy, wszedłszy do owczarni, szuka najtłustszej owieczki na pierwszą ofiarę. Zauważył niebawem, w kościele Najśw. Panny Różańcowej, młodą zakonnicę; czarującą jej piękność podnosił jeszcze wyraz melancholji rozlany w jej rysach. Nigdy nie podnosiła oczu ani nie zwracała się w prawo lub w lewo; zdawała się zupełnie pochłonięta boską tajemnicą, którą święcono w jej obecności. Po lekkiem poruszeniu warg łatwo było poznać, że modli się z wię-