Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Don Juan, który znajdował się pod oknem bliższem don Christowala, pierwszy przyjął jego impet. Przeciwnik był zręczny i co, więcej, miał w lewej ręce żelazną tarczę, którą się posługiwał dla obrony, podczas gdy don Juan miał tylko szpadę i płaszcz. Żywo przypierany przez don Christowala, przypomniał sobie bardzo w porę pchnięcie imć Ubertiego, swego nauczyciela szermierki. Upadł na lewą rękę, prawą zaś, pomykając szpadę pod tarcz don Christowala, wbił mu ją między żebra z taką siłą, że brzeszczot złamał się, wszedłszy w ciało na piędź głęboko. Don Christowal wydał krzyk i upadł zlany krwią. Podczas tej operacji, która trwała krócej niż jej opowiedzenie, don Garcia bronił się z powodzeniem przeciw dwóm wrogom, którzy, ujrzawszy swego wodza na ziemi, uciekli co mieli tchu.
— A teraz nogi za pas, rzekł don Garcia, nie pora na zabawę. Bywajcie, śliczne damy.
I pociągnął za sobą don Juana, przerażonego tem co uczynił. O dwadzieścia kroków od domu, don Garcia zatrzymał się, aby spytać towarzysza co zrobił ze szpadą.
— Moja szpada? — wykrzyknął don Juan, spostrzegając dopiero wówczas, że jej