Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Patrz, dziecię: to on, to zbójca, co zabija mnie i ciebie, co zdradą chciał obalić naszych bogów.... Niechże więc...
Już gotów był przekląć Trojdana oszalały Lizdejko, gdy Pojata gorącym uściskiem stłumiła groźne słowa, niby ołów roztopiony i żółć wrząca, biegące z ust starca.
Trojdan zatoczył się, jakby pozbawiony sił i przytomności; opuścił izbę, a Pojata, oblana cichemi łzami, szeptała drżąca:
— A jednak, ojcze, gdy on pójdzie i nie wróci, większą część życia mojego niepowrotnie z sobą zabierze.

XI.

Gdy zamek wileński opustoszał po wyjeździe Jagiełły, Habdank zerwał się, by wracać z córką do swojej baszty w Ponarach i nowozbudowanego kościoła.
Jakoż stał ów przybytek chrześcijański na wyniosłej górze i zdala świecił białością ścian i połyskiwał krzyżem wiary świętej. Nawet wewnętrzne urządzenie już było ukończone i niestrudzony Dowojna nie dojadł, nie dospał, a wszystko urządził z przedziwnym pośpiechem i dokładnością.
Więc stanął niebawem przed Heleną i skłonił się do nóg, mówiąc pokornie:
— Oto masz, panno, kościół, jakem ci to przyrzekł, więc teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, byś została mą żoną.
Lecz Helenę przykro zdziwił ten pośpiech, a zresztą w czasie pobytu na zamku