Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom II.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tam, gdzie bezludne, dzikie, zimne góry,
Tam, gdzie cyprysy rozrzucają cienie,
Tam, gdzie grobowe wznoszą się kamienie,
Tam drzemią echa, tam dusza natury.

Ona ucieka od zgiełku, od ludzi,
Jak koń puszczony na stepy bez końca;
Lecz komu gasną już nadziei słońca,
Każdem westchnieniem jej echo obudzi.