Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom II.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale błękit się zachmurzył,
Wiatr się w burzę zmienił nagle.

Burza huczy — morze szumi,
W czarnej chmurze grzmi i błyska,
Niebo grom za gromem ciska
I nadziei głos w nim tłumi.

On tak młody, śmierć tak bliska,
Łza po bladych licach płynie,
O ojczystej myśl krainie,
Tęsknym żalem serce ściska.

Zwraca oko za tym krajem,
Gdzie nadziei pieśń zanucił,
Za tym brzegiem, co porzucił,
Bo ten brzeg był jego rajem!

Drży już wiosło w słabej dłoni,
Ale łódka dalej płynie,
Brzeg rodzinny w mgłach już ginie,
Jak ha ginie w morza toni.

Szybko, żwawo rób wiosłami,
Choć grzmi niebo, szumi morze,
Niech łódź groźne fale porze —
Ty się nie bój, bo Bóg z nami.