Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom I.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bo choć pokornie krzyż na barki wkładam,
Co krok postąpię, pod krzyżem upadam.

I coraz zimniej i zimniej wokoło,
I coraz rzewniej łza po łzie się sączy,
I coraz ciemniej zachmurza się czoło,
I coraz ściślej żal się z żalem łączy.
Matko, spiesz w pomoc, utul ból serdeczny,
Pod Twą opieką będę żyć bezpieczny.

Modlić się pragnę, płakać tylko umiem,
Smutek, tęsknota głos modlitwy tłumi,
Własnego serca uczuć nie rozumiem,
Ale Maryja to serce zrozumie.
Dla mnie, dla ludzi, łzy są tylko łzami,
A dla Maryi modlitwy słowami.




12.


N

Niegdyś byłem tak bogaty;
Mem bogactwem marzeń kwiaty.
Żyjąc w szczęścia upojeniu
I w nadziei i w wspmnieniu
Była przeszłość, przyszłość święta
I tęsknota niepojęta