Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom I.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak biedne dziecko za swą zgubą goni!
Matkę porzuca i od łez Jej stroni
Ale od dziecka Matka nie ucieka!
Z krwawionem sercem, ale na nie czeka.
Czeka i płacze i prosi i woła —
Bo Jej miłości nic wydrzeć nie zdoła
Aby te drogi ciemności porzucił,
Aby skruszony do swej matki wrócił.

Ach! Ona pierwsza ku niemu pospieszy
I łzy osuszy i w smutku pocieszy —
I na zbawienną drogę naprowadzi —
I dumne grzechy i winy zagładzi!
I łez pokuty mu źródło otworzy
I łask swych znowu użyczy obficie,
I duszy nowe przywróci mu życie!
I ciężkie więzy świata tego skruszy
I miłość Boga w kornej wznieci duszy,
I wszystkie żądze do krzyża przybije.
Na krzyżu serce na nowo ożyje
I płaszcz Swój dzielnej opieki roztoczy,
Ku niebu duszy podniesie mu oczy,
Tą, co do nieba prowadzi, jedyną
Cierpień i krzyża prowadząc drożyną.

I ja bym kiedy miał Ciebie porzucić!
I ja bym jeszcze mógł Ciebie zasmucić!
Jeźlim źle czynił uznaję me złości.
Odtąd już Tobie chcę służyć w miłości,
Nic mnie od Ciebie już odwieść nie zdoła,
Do Ciebie dusza o pomoc ma woła: