Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podejrzenia i zazdrości
Zwłaszcza wobec własnéj żony
Pogarszają stan, nie leczą.
Potém konieczną jest rzeczą
Dzisiaj, nie mówiąc nikomu
Cichaczem wrócić do domu,
Głębią rany wysondować
I zawinąć i zasnować,
Aby na jaw nie wytrysły
Podejrzenia i domysły,
Ta żałość i głupie płacze,
Ta boleść i te rozpacze,
Ten szal, co mię parzy piekłem,
Ta zazdrość... ha! zazdrość rzekłem?
Źle zrobiłem. Niechaj wróci
W łono głos. Nie, niech nie wraca,
Bo skoro to jad, co kłóci
Wszystkie mego wnętrza wodze,
To jeśli nie zabił w drodze
Z piersi do ust, to wracając
Z ust do piersi śmierć mi zada.
Jak o żmii się powiada,
Że się własnym jadem truje,
Gdy gad drugi ją ukłuje.
Zazdrość rzekłem? Zazdrość rzekłem?
Dość, — bo spalę się tém piekłem.
Kiedy mąż w sobie doszuka
Zazdrości, już blednie sztuka
I nie ma w środkach wyboru
Stanowczy lekarz swojego honoru.

(Wychodzi).




SCENA XIV.
(Wchodzą don Arias i Leonora).
Arias.

Nie myśl, piękna Leonoro,
Bym dla twéj nieobecności
Śmiał się zaprzeć powinności,
Którą-m ci dłużny; a skoro