Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SCENA X.
(Sala w pałacu. Wchodzi król w barwnym płaszczu, zdejmuje go i zostaje w czarnym stroju — Don Diego).
Król.

Odbierz ten puklerz, Don Diego!

Diego.

Późno wasz majestat wraca.

Król.

Ba, niełatwa była praca
Przyjrzéć się każdéj ulicy,
Chciałem wiedzieć, co nowego
Porabiają Sewilczycy.
Bo jest to miasto, jak słyszę,
Które w swych rocznikach pisze
Co noc nową awanturę.
Chciałem mieć fakta naoczne,
Nim się namyślę, co pocznę,
By tę szeroką naturę
Okiełzać i loty bujne,

Diego.

Słuszna. Król winien mieć czujne
W państwie oko, argusowe.
Dowodem te oczy w berle,
Wzrok królewski w każdéj perle.
I cóż widział król jegomość?

Król.

Pookutanych galanów
I damy nieśpiące do dnia,
Bale, tańce, serenady
I rozhukane tawerny,
Skąd przez okna gwar niezmierny
Wytryskał z szumem kaskady,
I szyldy, które przechodnia
Zapraszały: „tu się gra“.
Potém junaków gromady,
Młokosów buńczuczne bractwo.
A nie znam równie nieznośnéj
Rzeczy, jak takie junactwo,
Co mi się tutaj rozrosło
Po mieście, — istne rzemiosło.