Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Wyprawa po żonę.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 61 —

tku, złączył ich ręce i drzącym od wewnętrznego wzruszenia głosem powiedział: Niech wam Bóg błogosławi, moje kochane dzieci! Mój majątek niech będzie moim i waszym razem, a serce mi mówi, że w pośród was żyć będę do końca dni swoich, jak dawniej za nieboszczki mojej żony kochanej!
Matka Kasi płakała a stary Zaręba zamaszystym krokiem przystępując do klęczącej pary, położył na nią ręce i powiedział:
— Ba, a toć, niech was Bóg błogosławi moje dzieci, ba, błogosławi, a niech będą zaręczyny dziś a za trzy tygodnie wesele, a za rok, ba —
— Ale stary, prędko przerwała mu żona z uśmiechem, kto też tak będzie bajał!
Ba, a toć, katać nie bajał, ba, katać nie bajał, a toć!


KONIEC.