Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czność graczy, przywróciła w grze równowagę.
Trzech łotrów, których widzieliśmy z rana z opuszczony głowy i pomieszanych, wypróżniali obecnie kieliszki, oddając się szumnéj radości.
Lola nawet była szalenie wasołą, a każdy zresztą miał coś zaszczytnego do przytoczenia.
Baron Bibandier przypomniał z pewny dumy, że na balu sprowadził Stefana i Rogera pod okno, przez które ukazał im naboba uśpionego pomiędzy dwoma dziewczętami.
— Potrzeba było widziéć — rzekł — jak się wściekali moi młodzieńcy.
Dodał nadto, że stał na straży przy drzwiach klubu i że ułatwił wstęp Rogerowi i Stefanowi.
— Jeżeli ci ukochani — mówił — nie zabiją jutro naboba, to on nigdy nie zginie.
Lola chełpiła się, że podburzyła Pontalesa, który cały dzień spędził w sali szermierskiéj wprawiając się w potykanie na szpady.