Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

można... kochała całem sercem, całą swoją istotą... kochała mnie przeczuciem wtedy jeszcze, gdy jej nie znałem; a z tej kobiety oto co uczyniłem: istotę, która już w nic nie wierzy, nic nie szanuje, kobietę, która dla kaprysu wzięła jednego kochanka, a potem weźmie drugiego i trzeciego... Tak, raz jeszcze powtarzam, ty mnie zgubiłeś i chcę, chcę koniecznie, żebyś o tem wiedział, żebyś ani na chwilę wątpić o tem nie mógł... Oto moja zemsta! Zgubiłeś mnie! zgubiłeś! to twoja wina! twoja! twoja!...
Słowa te wyrywały się z jej ust w chaotycznym nieładzie, podchodziła coraz bliżej do Armanda z twarzą wzburzoną od gniewu a w dźwiękach jej głosu, w spojrzeniu, w całej postaci tchnęła ta nieprzeparta siła prawdy, wobec której zwątpienie upada pokonane. Okrutny, hańbiący dowód, jakim stwierdzała dawną swą niewinność, dowód polegający na cynicznem wyznaniu obecnego upadku, nabierał siły, dzięki rozdrażnieniu, które nie pozwalało jej zataić żadnej myśli. Ale dla człowieka słuchającego tej spowiedzi z pełnem osłupienia przerażeniem, wiarogodniejszem od tego rozumowania była nagła zmiana, jaka zaszła w Helenie z chwilą, gdy mówić przestała. Gniew, uśmierzony tą frenetyczną przemową, ustąpił nagle miejsca rozpaczy. Spojrzała na Armanda