Strona:PL Ossendowski - Czarny czarownik.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaklęliśmy bardzo brzydko.
— Francuz na nowo odezwał się ze szczytu skał:
— Była tam w grocie pantera, lecz wydostała się przez boczny otwór. Mój murzyn wykrył w tej chwili jej ślady. Ukryła się w dżungli...
Klnąc, ruszyliśmy ku wejściu do groty. Olbrzymie zwały skał tworzyły coś na kształt schodów w szczelinie pnącej się ku jaskini. Na jednym z takich naturalnych stopni znaleźliśmy resztki niedokończonej uczty pantery.
Były to kawałki mięsa, skóry i rogi antylopy — Cobus Kob, czyli w języku Mandingów — „son“.
Nasz murzyn — boy zawyrokował, że pantera upolowała antylopę przed dwoma dniami. Daliśmy do wnętrza jaskini strzał, lecz tylko echo nam odpowiedziało, gdyż dzika, ustronna kryjówka już opustoszała.
Bardzo rozczarowani i źli, powróciliśmy na wolny od zarośli pas przed skałami i zaczęliśmy się rozglądać. Wkrótce ujrzeliśmy ślady pantery. Widocznie, będąc w dobrem usposobieniu, drapała tu ziemię, a później, robiąc duże skoki, ruszyła na lewo. Szliśmy jej śladem, aż doprowadziły nas do jaskini niskiej lecz bardzo