Strona:PL Ossendowski - Czarny czarownik.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

duża na to, abym mógł umieścić kulę mego ekspresu za uchem potwora.
Jednak krokodyl, zsunąwszy się do wody, popłynął w stronę naszej łodzi i po kilku minutach ostrożnie wynurzył łeb nad powierzchnię rzeki. Strzeliłem. Ujrzałem krwawą plamę, wypływającą tuż nad miejscem, gdzie w oka mgnieniu znikła w wodzie głowa krokodyla. Przeszło jeszcz kilka sekund, woda się zakotłowała, pokazał się grzbiet potwora, wściekle bijącego ogonem i co chwila przewracającego się do góry żółtym brzuchem i konwulsyjnie kurczącemi się łapami. Gdy wynurzył się na chwilę łeb, posłałam weń nową kulę. Krokodyl zniknął i już więcej się nie pojawił. Gdyby był ranny, powinienby był coraz częściej wystawiać głowę lub przynajmniej chrapy, aby nabrać powietrza w płuca, lecz na gładkiej powierzchni Nigru nic już nie widzieliśmy.
Krokodyl, ugodzony śmiertelnie, usiłuje zawsze wcisnąć się pomiędzy kamienie podwodne, lub wtłoczyć pod konary zatopionych drzew i tu wyzionąć ducha.
Z tej właśnie przyczyny nie zdobyłem tego krokodyla, chociaż Murzyni starannie go poszukiwali. Taki instynkt zwierza czyni polowanie na krokodyle bardzo trudnem.