Strona:PL Ossendowski - Czarny czarownik.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cego się w najazdach i zbrojnej grabieży jeźdźca turkameńskiego czy berberyjskiego. Nie chciałbym żyć wtedy, gdyż byłby to okres bez zdrowego, bujnego i barwnego romantyzmu w życiu ludzkości. Nie bardzo bowiem lubię oglądać zwierzęta w klatkach, Arabów — w lakierkach, Chińczyków — w smokingach, Murzynów — w sztywnych kołnierzykach i pstrych krawatach...
Wiem, że jest to niekulturalny pogląd na postęp cywilizacji, lecz cóż ja na to poradzę? Przepadam za sposobnością skradania się do dzikiego bawołu, do szukania w nocy iskrzących się ocz pantery, do rozmowy z ludożercą — Guro, lub z chińskim chunchuzem, uzbrojonym w potężny, długi na trzy metry falkonet. Może właśnie dlatego chiński marszałek Czang-Dzo-Ling, którego w r. 1904-m znałem jako hetmana bandyckiego, dużo stracił w mojej opinji, gdy wciągnął na swoją drobną, nerwową, sprężystą figurę za bardzo wygalonowany mundur marszałkowski, kepi z białą kitą i pałasz, marszałkowski, kepi z białą kitą i pałasz, którym się z pewnością władać nie nauczył.
W r. 1904-m, był on dla mnie romantyczna osobistością, chociaż pewnego razu jego zbóje dobrze mnie pokiereszowali; w r. 1921-m, gdy rozmawiałem z nim jako z marszałkiem i