Kilka lat temu sama zadawałam takie pytanie. Nasza organizacja miała zupełnie inną sytuację finansową i w dyskusjach instruktorskich problem zadłużenia wobec światowych organizacji skautowych przewijał się nie raz. Mimo pełnienia w hufcu różnych funkcji nie widziałam wymiernych korzyści z przynależności do WOSM i WAGGGS. Dziś wiem, że to znacznie więcej niż polski kontyngent na Jamboree raz na cztery lata.
W listopadzie ubiegłego roku pojechałam z ramienia ZHP na skautowe seminarium dotyczące jednego z trzech aktualnych programów WOSM – Odznaki Skautów Świata (Scouts of the World Award, SWA). Mogę śmiało powiedzieć, że zostałam urzeczona skautingiem. Nie był to mój pierwszy wypad za granicę i nawet skądinąd piękny Paryż nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak czas spędzony ze skautami reprezentującymi dosłownie każdą rasę, kontynent i prawie każdą religię świata.
Nasza jedność w różnorodności była oszałamiająca. Mimo oczywistych różnic łączyła nas wciąż żywa idea zapoczątkowana przez lorda Baden-Powella ponad wiek temu. Służba, praca nad sobą i braterstwo były tak samo ważne dla każdego z nas. Co więcej, oddaleni niekiedy nawet o tysiące kilometrów tak samo zbieramy się przy ogniu, pracujemy systemem małych grup i uczymy w działaniu.
Niezwykle pociągający okazał się również sam program SWA. Jednocześnie prosty i głęboki, ujmuje w sobie samą istotę skautingu: zmienianie świata na lepsze. Dzięki temu, że w seminarium uczestniczyły zarówno organizacje z państw, które już wdrożyły u siebie program, jak i te, które dopiero się do tego przymierzają, mogliśmy zobaczyć, jak jego potencjał