Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

by się nagle za nią ujmować? Tak pijanym nie wolno być żadnemu człowiekowi. Zawstydzę go, wypominając mu to. A jeśliby mimo to chciał tak postępować, jakoby między nami zaszło coś poważnego, trzeba będzie z nim poprostu zerwać, jako z nieinteligentnym człowiekiem. Ale na dzisiejszą premjerę przecież przyjdzie. Musi mi przecież zwrócić sześć marek, które wyłożyłem na bilet dla niego“.
W pewnym niepokoju opuścił Siebert mieszkanie. Uczuwał potrzebę ujrzenia Michelsena, spojrzenia mu w twarz i wybadania jej. W restauracji nie spotkał go, chociaż zegar nie wskazywał jeszcze pierwszej. Wczorajsi kompani już opuścili lokal restauracyjny; było to sprzeczne z ich codziennymi nawykami. Choć Siebert nie dawał po sobie niczego poznać i starał się wobec spotkanych w restauracji znajomych zachowywać spokój ducha i równowagę umysłu, to przecież skrycie trawił go jakiś niepokój i pomyślał: ,,Gdyby ci tu wiedzieli o całej tej historji, jakżeby się wobec mnie zachowywali? Jestem zaprawdę w osobliwem położeniu...“
Głęboko zamyślony szedł ulicą. Zdało mu się, jakoby z jednego ze sklepów wyszedł właśnie Leopold Wiese i zoczywszy go, dziwnie szybko wszedł do drugiego sklepu. Pewne to nie było, ale wkrótce potem dojrzał, że Brand, by się z nim nie spotkać, skręcił szybko w boczną ulicę. Niepokój Sieberta wzrastał. Kilkakroć przeszedł mimo domu, w którym mieszkał Michelsen. Wreszcie wszedł. Usłyszał za drzwiami głos Michelsena; telefonował właśnie. Służący nato-