Strona:PL Niemcewicz - Rok 3333.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przedstawić, lecz nie dopuściła tego hrabina Rachel, i owszem wziąwszy mię w rekwizycję dla siebie samej, usiadła ze mną na boku, i jak gdybyśmy się znali od wieków, zaczęła mi opowiadać historję życia i obyczajów wszystkich zaproszonych przez siebie dam, panien i kawalerów. Bawiła mnie wprawdzie jej rozmowa, lecz nie mogę powiedzieć, by dobroć jej wyrównywała dowcipowi. Podług twierdzenia hrabiny Rachel, nie było jednej kobiety, któraby przynajmniej dwudziestu miłosnych awantur nie miała, nie było żydka, któregoby tysiącem nie obłożyła śmieszności. „Czy widzisz (mówiła pokazując mi młodą parę), ten hrabia Lejbuś, co to niby trzyma tylko damę za rękę, wiesz że w tym momencie oto daje baronowej Nuche ustrzyżone z pejsaków swych włosy. Lejbuś jest strasznie głupi, a ona największa w świecie kokietka". Uważałem ogólnie, że im piękniejsza była żydówka jaka, tem ostrzejszemi obmowy grotami obsypywała ją dobra ta pani.
Nie jeden może zapyta: jakżem z hrabiną tak długą mógł prowadzić rozmowę, nie umiejąc słowa po żydowsku? Przypo­minam słuchaczom najprzód, że to był sen, a zatem marzenie pełne przeciwieństw i niedorzeczności, powtóre ile pamiętam, nie tylko hrabina ale wszystkie damy izraelskie, wszystkie, nawet młode bachorzęta trzepały tylko po francusku. Na dowód tego jeszcze jedna okoliczność przychodzi mi na myśl: pamiętam, że hrabina opisując mi łaskawie charaktery wszystkich snujących się przed oczyma naszemi osób, wskazując na starego żyda jednego, rzekła: „To jest osobliwszy oryginał, zawsze kwaśny i opryskliwy, dzikie jakieś urojenie opanowało głowę jego, koniecznie chce, żeby żydzi po żydowsku gadali, i tak to ustawicznie powtarza, iż wszystkich już na śmierć znudził; zresztą i z innych względów nieznośne jest to stworzenie".
Postrzegłszy, że długa moja z hrabiną rozmowa nie podobała się kilku młodym żydkom, co się koło niej kręcili, wstałem, by zobaczyć, co się po innych izbach dzieje. I tam, jak wszędzie, pokątne rozmowy, zawiść, szepty. Roznoszono na dużych tacach wódkę, miód i wiśniak, tudzież pieczone mace, obwarzanki. Między konfiturami najwięcej widziałem cebul w cukrze smażo­nych, na kształt naszych kasztanów. Nic wyrównać nie mogło pieczołowitości matek około córek swoich; ta szeptała swojej do ucha, żeby się prosto trzymała, owa zgrzanej po tańcu nie do­zwalała pić piwa, tamta swoją zakrywała chustką, trzecia na koniec intrygowała, żeby córka jej nie kto inny, tańczyła solo ulu-