Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       1053 Krymhilda rzecze temu, co przy niej z urzędu
Komornika zostawał: „Niechajże obrzędu
„Dopełnią ci, co wiernie nam służą z ochotą,
„A za duszę Zygfryda dzielcie jego złoto.“

       1054 Wyrostek, co zaledwie przyszedł do rozumu,
Spieszył na tę ofiarę z starszymi do tumu,
Sto mszy śpiewano, zanim zamknęła się trumna,
A zbiegła się Zygfryda druhów rzesza tłumna.

       1055 Po mszy do dom gromadnie lud się garnął bramą,
Krymhilda rzecze wtedy: „Nie zostawcież samą
„Mnie tej nocy, cni męże, i uczyńcie zadość
„Mej boleści, bo dla mnie skończyła się radość.

       1056 „Niech trzy dni i trzy nocy stoi na widoku,
„Bym się dała napatrzeć zbolałemu oku,
„A może wnet za mężem Bóg mi pójść pozwoli,
„I może tak się końca doczekam niedoli.“

       1057 Więc do domu rozeszli się mieszkańce miasta,
Ale księży i mnichów prosiła niewiasta,
By zostali, toż druhów, co stali przy ciele.
Mieli trzy dni i nocy utrapienia wiele.

       1058 Zostało mężów mnogo bez jadła, napitku, —
Chociaż spiży i wina stawiano do zbytku
Dla tych, coby pragnęli, — król Zygmunt dbał o to, —
Lecz rycerze trud wszelki znosili z ochotą,

       1059 A przez te trzy dni całe klecha jaki taki
Co mszę mógł jeno śpiewać, trud nie ladajaki
Musiał znosić, bo liczne spływały ofiary,
I biedak zebrał sobie plon suty bez miary,